piątek, 18 lipca 2014

Rozdział 4 - "Szemrany Dupek"

~*~Kilka dni później~*~
      Dzisiaj muszę podjąć decyzję o tym czy przyjmę stypendium. Moi przyjaciele cały czas namawiają mnie na to bym się zgodziła, a rodzice już przestali o tym gadać. Ten temat zakończyła moja mama, słowami: "Nie pozwolę byś zmarnowała taką szansę. Jeśli będzie trzeba to zaciągnę cie siłą do tego przeklętego samolotu!". I to by było na tyle. Chce czy nie, muszę się zgodzić. Chociaż plusem jest to, że nie będę musiała chodzić do szkoły ze swoim eks. Wiem, że jestem głupia! Powinnam się zgodzić, bo dzięki temu łatwiej znajdę sobie prace i w ogóle, a nie na to że nie będę oglądać chłopaka, który mnie rozdziewiczył, a teraz bzyka inne naiwne panienki. Ubrałam spódniczkę i bluzkę. Na nogi włożyłam czarne szpilki. Włosy rozczesałam i puściłam luźno na ramiona. Zrobiłam szybki makijaż i zeszłam do kuchni, gdzie mama szykowała śniadanie. Posłała mi szybki uśmiech, podała talerz z kanapkami i szklankę soku pomarańczowego. Usiadłam przy stole i zjadłam szybko. Gdy skończyłam, poszłam umyć zęby. Zabrałam torebkę i wyszłam z domu. Skierowałam się do szkoły. Na samym początku muszę pójść i powiedzieć, jaka podjęłam decyzję. A potem przetrwać resztę dnia, modląc się by nikt nie dowiedział się o moim stypendium. Nie chce patrzeć jak moi najwięksi wrogowie zaczynają tańczyć taniec szczęścia...
       Gdy wybiła pora lunchu wszyscy zaczęli się na mnie lampić. Oczywiście informacja, którą tak bardzo chciałam utrzymać w tajemnicy musiała wypłynąć. Było to do przewidzenia, ale nadzieja matką głupich. Zajęłam swoje miejsce przy naszym stoliku w stołówce, śmiejąc się jednocześnie z naszych śmiesznych teorii na temat rozradowanej Claudii:
- Ona cieszy się, że mnie nie będzie! - wyrzuciłam teatralnie ręce w górę:
- Zbyt przewidywalne. Moim zdaniem porwali ją kosmici i wszczepili mózg! Na jej miejscu też bym się cieszyła! - Jane przewróciła oczami, znów się zaśmialiśmy:
- Ewentualnie zaliczyła szybki numerek... - wzięłam gryz jabłka i wzruszyłam ramionami:
- Chyba ze swoją ręką! - prychnął Thomas:
- Może się naćpała?
- Tabletkami antykoncepcyjnymi? - Osrick zrobił zamyśloną minę - Mało prawdopodobne...
- Czyli zostaje opcja z kosmitami... - spodziewałam się kolejnej salwy śmiechu, ale nie. Wszyscy wbili wzrok w punkt za moimi plecami. Nie musiałam się odwracać, by sprawdzić kto za mną stoi. Te perfumy, będą mnie prześladować do końca życia w moich najgorszych koszmarach:
- Vicky możemy porozmawiać? - nagle rozmowy w całej stołówce ucichły. Nawet nie było słychać bzyczenia latającej muchy. Wstałam i odwróciłam się do niego. Skrzyżowałam ręce na piersi i spojrzałam na niego obojętnie:
- Myślałam, że wszystko sobie wyjaśniliśmy, wtedy na parkingu...
- Jak widać, nie do końca... - powiedział tonem, nie znoszącym sprzeciwu. Jeśli myśli, że to na mnie działa to bardzo, ale to bardzo się myli:
- No to masz problem... - wyminęłam go, ale on złapał mnie za nadgarstek. Okręcił mną tak, że znalazłam się w jego ramionach. Otworzyłam delikatnie usta biorąc szybki wdech, po czym odepchnęłam go od siebie. Świetnie, jeszcze funduję darmową rozrywkę innym uczniom. Jeszcze tylko Claudii brakuje do kompletu:
- Dlaczego nie powiedziałaś mi o tym stypendium?
- To już chyba nie twój interes.... - posłałam mu lodowate spojrzenie:
- A gdybym prosił cie o to byś nie wyjeżdżała? Wiem, że wtedy na parkingu wyszedłem na fiuta, ale naprawdę nie chcę byś z mojego powodu.. - tego wszystkiego było za wiele. Wybuchnęłam śmiechem. Jaki on jest głupi! Myśli, że to z jego powodu? Niech ktoś to nakręci! Powstanie komedia roku! Widząc moja reakcję, spojrzał na mnie jakby wyrosła mi druga głowa:
- Ty myślisz, że zgodziłam się z twojego powodu? - spojrzałam na niego ubawiona:
- A tak nie jest?
- Co tu się dzieje?! - do stołówki wpadła Claudia. Już się tak nie uśmiechała. Nie ma to jak szybki przekaz plotek. Już ja zdążyli poinformować o całym zajściu:
- Twój chłopak myśli, że z jego powodu zgodziłam się przyjąć stypendium. - Odwróciłam się do niej i wyciągnęłam rękę - Jednak podziękowania muszę złożyć tobie. Dziękuję, że zaproponowałaś mnie dyrektorce. Gdyby nie ty, kto wie... może ja i Conor byśmy się zeszli? - kątek oka zobaczyłam jak Jane patrzy na mnie z otwartymi ustami. Nie powiedziałam im, że dzięki Claudii dostałam stypendium. Dla mnie to też był szok, jednak trzeba jej przyznać że skutecznie pozbywa się konkurencji. Chociażby nawet tej nieistniejącej:
- Ty... ty... mi dziękujesz?! - wytrzeszczyła oczy:
- Gdyby nie ty, nie uwolniłabym się od tego egoistycznego dupka.. - machnęłam w stronę Conora. Dziewczyna spojrzała na moją wyciągniętą rękę, po czym ja uścisnęła. Posłałam jej szczery uśmiech, który odwzajemniła:
- Niech mnie ktoś obudzi.. - usłyszałam mamrotanie Jane. Zachichotałam:
- Czyli.. to wszystko.. ty.. nie.. przeze... mnie... - chłopak zaczął się jąkać:
- Nie, dupku... 
- Ale ja cie kocham! - powiedział zdesperowanym tonem:
- Co?! - krzyknęłam w tym samym momencie z Claudią:
- Cholera.. nawet mówią w tym samym momencie... - moja najlepsza przyjaciółka ukryła twarz w dłoniach. Dla mnie to też dziwne, ale patrząc na sytuację, która ma tu miejsce to całkiem zrozumiałe:
- Ty kochasz Claudie! - krzyknęłam:
- Właśnie! - odezwała się Montez:
- Ty naprawdę jesteś głupia, jeśli myślałaś że będę z tobą do końca życia. Nie chce dziewczyny, która bzyka się z moimi kumplami za moimi plecami. Po za tym, ile mogę wysłuchiwać o tym kto co ubiera?! - pokręciłam tylko głową. Wiedziałam, że Conora inteligencja leży w kroczu. Znaczy się doszłam do tego wniosku, gdy się rozstaliśmy ale nigdy nie przyszłoby mi na myśl, że zrobi scenę. Jaki normalny facet wyznaje swojej byłej miłość na oczach wszystkich? I to przy swojej aktualnej dziewczynie? Przy okazji ją obraża? Palant.
- To po co dobierałeś mi się do majtek i wyznawałeś miłość?! - wrzasnęła:
- To chyba normalne! Wiadomo, że żadnemu nie odmówisz! A ja zbieram, cholerne doświadczenie:
- Ty pierdolnięty, pojebany, dupku! Ty kutasie! - Chyba będę musiała zainwestować w lekarza. Moje uszy chyba doznały uszczerbku słysząc tyle przekleństw. Nigdy, bym nie pomyślała, że ta Blondynka może powiedzieć tyle przekleństw na raz:
- Jak mnie nazwałaś?!
- Całkowicie zgodzę się z Claudią. - położyłam jej dłoń na ramieniu - Ty jesteś pierdolniętym, pojebanym dupkiem..
- I kutasem.. - dopowiedziała dziewczyna. Uśmiechnęłam się słysząc z jej ust słowo "kutas". Trzeba przyznać, ze fajnie brzmiało:
- Potraktowałeś nas jak dmuchane lale. Tyle, że mnie dymałeś przez dziewięć miesięcy!
- Ja... nigdy...
- Weź się już zamknij.. - przerwałam jego jąkania - Powinnyśmy cię wykastrowac i zrobić sobie kołatki na drzwi z twoich jaj!
- To nie takie głupie, już od dawna twierdziłam że ta obecna jest jak ze średniowiecza... - wysyczała Blondynka:
- To jak Conor? Ściągniesz spodnie sam, czy mamy ci pomóc? - zapytałam uśmiechając się przy tym jak kot z Cheshire. Spojrzał na nas przerażony, po czym uciekł ze stołówki, żegnany salwą śmiechu. Przybiłam piątkę z Blondynką:
- Szkoda, że zgodziłaś się na to stypendium. - powiedziała, gdy śmiechy ustały - Nie bedę miała kogo dręczyć... - zachichotałam:
- Myślę, że szybko znajdziesz zastępstwo... - uśmiechnięta tylko skinęła głową, po czym poszła do stolika, przy którym siedzieli jej znajomi. Poszłam w jej ślady i także, usiadłam przy stoliku gdzie moi przyjaciele patrzyli na mnie z podziwem:
- Kastracja? - Thomas uśmiechnął się szeroko:
- Tak jakoś natchnienia dostałam... - wzruszyłam ramionami. Pogadaliśmy jeszcze chwilę, po czym udaliśmy się do klasy na następną lekcję....
***********************************************************************************
Chcę wam podziękować za wasze ostatnie komentarze, które mnie bardzo zmotywowały <3
Kocham was! :*
Marcela ;3


7 komentarzy:

  1. Haha xD BRAWO!!! Napisz kiedyś kabaret! Na pewno obejrze. Rozdział jest super. Leże i kwiczę

    OdpowiedzUsuń
  2. " który mnie rozdziewiczył, a teraz bzyka inne naiwne panienki." - OSTRRO SIOSTRO :P
    jak widzę matka Victori jest dość.. stanowcza.. moim zdaniem dziewczyna sama powinna chcieć, a nie..
    Ładna spódniczka! ;3
    "Moim zdaniem porwali ją kosmici i wszczepili mózg! Na jej miejscu też bym się cieszyła! "- cięta uwaga ;3
    To całe zajście w stołówce i ta oryginalna rozmowa a potem wymiana zdań między Vic a Conorem była.. REWELACYJNA! Nie znajduję innego słowa, by t opisać. Byłam zaintrygowana i rozbawiona trafnymi komentarzami ;3 !!!
    Faktycznie, plotki w tej szkole szybko się rozchodzą! LOL ;D
    ale.. skąd Vic wie, że to Claudia załatwiła jej ten wyjazd? Wcześniej nie było o tym wspomniane. ;)
    ... "..Palant." - TAK! właśnie T.T'
    " Powinnyśmy cię wykastrowac i zrobić sobie kołatki na drzwi z twoich jaj!" OSTRO! masz talent kobieto! ;3
    Skąd ty to bierzesz? :**
    Rozdział najleszy ever <3
    I to.. było dziwne.. to pojednanie z blondynką..
    Faceci dziwnie wpływają na dziewczyny .. ;]
    pzdr. ;*
    w-f-n
    AKK.

    OdpowiedzUsuń
  3. O cholera!!!!!!!
    HaHaHaHaHaHaHaHaHaHaHaHaHaHaHaHaHaHaHaHa!!!!!
    Ten rozdział wyszedł ci zajebisty! Jeny! Bosko to napisałaś, jeszcze nigdy się tak nie uśmiechałm XD Nie wiedziałam, ze masz taką fantazję hahaha xD
    Czekam niecierpliwie na nn :**************
    Pozdrawiam Stelss :************

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam wszystko. Bardzo mnie wciągnął ten blog. Chcę więcej. Rozdział bekowy. Mogłabym czytać takie cały czas. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny ,świetny ,cudny tak się śmiałam czytając ten rozdział jak nigdy.
    I te teksty Claudii i Victorii normalnie powalają.
    Czekam na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nadrobiłam wszystko :) Rozdział jest zarąbisty!! Te komentarze :P Oj znam mniej, więcej takich samych ludzi jak w twoim opo :*.
    Czekam na nexta :D

    OdpowiedzUsuń