piątek, 27 czerwca 2014

Holidays!!

Nareszcie mamy WAKACJE! <3
Przez ten krótki czas odpoczniemy od:
* Prac domowych
* Sprawdzianów
* Niezapowiedzianych kartkówek
* Nauczycieli
* Jędzowatych dziewczyn, z którymi mamy styczność na szkolnym korytarzu...

Życzę wam by te wakacje były lepsze od poprzednich <3
Bawcie się i odpoczywajcie przez te dwa magiczne miesiące bo we wrześniu... WRACAMY DO PIEKŁA :*

Pozdrawiam. Marcela ;3


środa, 25 czerwca 2014

Rozdział 1 - "Bolesna Prawda"

          Obudziło mnie światło wpadające, przez okno. Odrzuciłam kołdrę i usiadłam na łóżku. Czuje się okropnie i wiem, że w tej chwili wyglądam jak potwór. Przepłakałam pół nocy i przez kilka godzin rozmawiałam ze swoją przyjaciółką. W środku czułam się pusta, jakby coś we mnie umarło. Każda myśl o nim, to dla mnie tortura. Kiedy byliśmy razem czułam się, dowartościowana, kochana. Wiem, że rodzice mnie kochają i troszczą się o mnie ale.... to było dla mnie coś nowego. Westchnęłam i powlokłam się do łazienki gdzie zrobiłam poranną toaletę. Gdy myłam ręce, przyjrzałam się sobie w lustrze. Moje włosy przypominało ptasie gniazdo, oczy były czerwone i popuchnięte. Wróciłam do pokoju i otworzyłam szafę. Postanowiłam ubrać białe rurki jeansowe i łososiowy sweterek. Włosy rozczesałam i zaczesałam w kucyk. Najdłużej zajął mi makijaż, który miał zamaskować moje rozterki. Nie chce by rodzice się o mnie martwili, albo zadawali pytania na które z pewnością nie miałam odpowiedzi. Przyjrzałam się swojemu odbiciu. Nie było tak źle, udało mi się zamaskować niewyspanie, a oczy już nie były czerwone.  Odnalazłam swoje buty i włożyłam je na nogi. Wzięłam torebkę i zeszłam po schodach do kuchni, gdzie rodzice jedli śniadanie. Mama zlustrowała mnie wzrokiem od góry do dołu i uśmiechnęła się ciepło. Odwzajemniłam uśmiech, ciesząc się że mam jako taki talent aktorski. Tata, siedział pogrążony czytając gazetę. Podeszłam do stołu i złapałam wjabłko i zaczęłam isć w stronę drzwi, kiedy usłyszałam za sobą głos mamy:
- Śniadanie... - zamknęłam oczy i w zwolnionym tempie odwróciłam się. Moja mama miała skrzyżowane ręce na piersi i patrzyła na mnie gniewnie:
- Nie jestem głodna! Po za tym zawsze mogę kupić sobie coś po drodze. I jeśli zaraz nie wyjdę z domu to spóźnię się na lekcje...
- Ech.... idź. Następnym razem bez śniadania, nie puszczę cie do szkoły... - wyszłam z domu i skierowałam się do szkoły. Gdy tylko tam dotarłam zadzwonił dzwonek na lekcje. Udało mi się dotrzeć na lekcje przed nauczycielem. Gdy weszłam do klasy, wzrok wszystkich spoczął na mnie. Miałam ochotę uciec z klasy, jednak nie chciałam dać satysfakcji Claudii, która patrzyła się na mnie z wyższością. Na jej ustach błąkał się triumfalny uśmiech. Wyprostowałam się i podeszłam do ławki, przy której już siedziała moja najlepsza przyjaciółka - Jane. Gdy usiadłam, do klasy wszedł nasz nasz nauczyciel od języka angielskiego. Przywitaliśmy się z nim i rozpoczęła się lekcja, która dłużyła mi się niemiłosiernie...
          Gdy większość lekcji przebiegła bez zarzutu, miałam wrażenie że to cisza przed burzą. Doskonale wiedziałam, że cała szkoła gada o moim rozstaniu z Conorem. Razem z Jade poszłyśmy do stołówki. Miałyśmy godzinę przerwy na lunch między zajęciami. Postanowiłam wziąć tylko *Smoothie z truskawek. Następnie skierowałyśmy się do stolika, przy którym siedział już Osric i Thomas. Rozmawiali o czymś z ożywieniem:
- Cześć... - przywitałam się, próbując się uśmiechnąć jednak wyszedł mi tylko grymas. Przy nich nie musiałam grać. Jane, Os i Thomas byli moimi przyjaciółmi odkąd pamiętam:
- Jak się czujesz? - chłopacy spojrzeli na mnie ze współczuciem. Westchnęłam i odpowiedziałam:
- Wykorzystana, zraniona, zrozpaczona, wściekła, mam ochotę kogoś pobić...
- Chyba wiemy, że masz na myśli dwie osoby, jednak wiesz, że przemoc w niczym nie pomoże?
- Wiem, bójka to ostateczność... - wywróciłam oczami i wzięłam łyk smoothie:
- Grzeczna dziewczynka.. - Os uśmiechnął się szeroko:
- Co nie zmienia faktu, że tej zdzirze przydałaby się lekcja dobrych manier.... - Jane spojrzała spod zmrużonych powiek na Osricka. Cóż, nie tylko Claudii przydałaby się lekcja manier ale skoro Conor woli pustą blondynkę, to jego problem. Prawda uderzyła we mnie niczym grom z jasnego nieba. Skoro tak łatwo pozwolił Claudii wskoczyć do swojego łóżka będąc ze mną to ile przewinęło się przed Blondynką? O ilu zdradach nie wiedziałam?
- Vicky, wszystko w porządku? Trzęsiesz się jakby temperatura spadła poniżej zera...- nie było mi zimno, byłam wściekła sama na siebie. Przeklinałam się za głupotę i łatwo wierność. Ilu dziewczynom mówił, że je kocha? Ile słyszało z jego ust, że są wyjątkowe i nigdy ich nie zostawi? Przez dziewięć miesięcy swojego życia myślałam, że te słowa z jego ust są przeznaczone dla mnie:
- Vicky? -głos Jane przywrócił mnie do rzeczywistości. Spojrzałam na jej zatroskana twarz:
- Wreszcie zrozumiałam.. - wyszeptałam. Szok i wściekłość ogarnęły całe moje ciało - .. wszystko co do tej pory mówił, było kłamstwem. Wiedział, że dzięki temu będę przy nim długo, potraktował mnie jak zabawkę. Ile dziewczyn pojawiło się po za mną i Claudia w jego łóżku? Ilu dziewczynom mówił to co mi? Ja...
- Vicky, chyba nie rozpaczasz po stracie Conora, prawda? - nie wiem, w którym momencie Claudia i jej przyjaciółeczki pojawiły się przy naszym stoliku:
- Zamknij się, bo ci tapeta z ryja odpadnie.. - warknęłam. Dziewczyna zmrużyła oczy i posłała mi jadowite spojrzenie, od którego powinnam się skulić jednak ja tylko wyprostowałam się dumnie. Mój związek z Conorem był i teraz go nie ma. Jednak przeszłości nie da się zmienić, choć byśmy tego bardzo chcieli. Nie zmienię swoich decyzji, jednak czas leczy rany...
************************************************************************************
*Smoothie to orzeźwiający koktajl ze zmiksowanych owoców, często z dodatkiem lodu, czasami też z dodatkiem jogurtu lub mleka ;)
Wasza Marcela ;3


niedziela, 15 czerwca 2014

~*~Prolog~*~

             Podekscytowana idę w stronę domu mojego chłopaka. Jesteśmy już razem dziewięć miesięcy i to jest mój pierwszy prawdziwy związek. Z resztą Conor to mój pierwszy chłopak, z którym no.... zrobiłam to po raz pierwszy. Kocham go tak bardzo, że to aż boli. Kiedy jesteśmy razem czuję przypływ szczęścia, a serce bije szybciej. Przyjemne ciepło rozpływa się po moim ciele. Ale tak pewnie, mówią wszyscy zakochani..... Wbiegłam po schodach i nie pukając do drzwi, nacisnęłam klamkę i weszłam do środka. Wiedziałam, ze rodziców mojego lubego nie ma w domu bo pracowali dzisiaj do późna. Skierowałam się w stronę schodów, które prowadziły na piętro. Wchodziłam jak najciszej się dało. Chcę zrobić mu niespodziankę. Jutro jest nasza rocznica, ale on wyjeżdża więc pomyślałam że dzisiaj możemy zacząć już świętować. Podeszłam do drzwi, za którymi znajdował się jego pokój. Usłyszałam dziwne pojękiwania, zmarszczyłam brwi. Przekręciłam gałkę i otworzyłam drzwi, zamarłam w pół kroku. Poczułam się jakbym była w ukrytej kamerze, albo ktoś wrzucił mnie to jakiegoś tandetnego romansidła kiedy to główna bohaterka nakrywa swojego ukochanego na zdradzie. Claudia obrzuciła mnie ironicznym spojrzeniem i wyszczerzyła się szeroko. Skierowałam spojrzenie na chłopaka, który patrzył na mnie tak jakby nie wierzył w to co widzi. Oczy zrobiły mu się wielkie jak spodki, nie chcąc patrzeć na to wszystko, okręciłam się na piecie i skierowałam się w stronę wyjścia. Usłyszałam za sobą chichot, a po chwili głośny huk. Wyszłam na ganek, gdzie ktoś złapał mnie od tyłu za rękę. Stanęłam jak wryta i wyrwałam rękę. Obróciłam się napotkałam spojrzenie niebieskich oczu:
- Vicky, to nie tak jak myślisz... - bez zbędnych słów uderzyłam go w twarz, jego głowa poleciała na bok od siły uderzenia. Złapał się za czerwony policzek i spojrzał na mnie - Uhm... zasłużyłem sobie na to... Vicky, ja naprawdę przepraszam..
- Przepraszasz?! - wreszcie mój głos powrócił - Wiesz gdzie ja mam twoje przeprosiny?! Straciłam przez ciebie pieprzone dziewięć miesięcy! W dupie już z tymi miesiącami ale byłeś pierwszym, z którym... - głos mi się niebezpiecznie załamał. Wzięłam szybki oddech i spojrzałam na niego najbardziej lodowatym wzrokiem na jaki potrafiłam się zdobyć - ... może nie roztrząsajmy przeszłości... jednak ja nie będę przepraszać cie za to... - zatrzasnęłam drzwi i z zadziwiającą szybkością zdarłam mu koc, który okalał jego biodra. Odruchowo zakrył dłońmi dolną partię ciała, ja puściłam się biegiem przed siebie. Obejrzałam się przez ramię i zobaczyłam jak Conor próbuje otworzyć drzwi. Najwyraźniej musiały się zatrzasnąć, peszek. Przystanęłam, gdy usłyszałam krzyki biednej pani Martin. Staruszka zakryła oczy na widok nagiego Conora i na oślep starała trafić z powrotem do domu. Jednak to zadanie utrudniał jej kocur, który tędy przebiegał bo gonił go pies sąsiadki z przeciwka. Biedny kotek wydał z siebie charakterystyczny dźwięk gdy uciekał, a ogonek miał zabawnie nastroszony. Zachichotałam i ruszyłam biegiem w stronę domu. Gdy poczułam, że łapie mnie kolka, oparłam się o drzewo rosnące obok. Spojrzałam na koc trzymany w ręku, adrenalina mi opadła i poczułam jak łzy napływają mi do oczu. A niewidzialna siła ściska moje gardło i serce. Poczułam pierwszą wilgoć na policzkach, a moim ciałem wstrząsnął dreszcz. Objęłam się rękami i ruszyłam w stronę domu...
***********************************************************************************
Witam, was po tak dłuuugiej przerwie.
Pojawiło się pytanie, czy blog zaczynam od początku czy kontynuuję. Po dłuższych rozmyśleniach doszłam do wniosku, że zacznę od nowa.... :)
Wiem, że blog miał powrócić we wakacje ale udało mi się wcześniej napisać prolog :)
Mam nadzieję, ze się podobało ;*
Czekam na wasze komentarze, które bardzo motywują ;*
Pozdrawiam. Marcela ;3

niedziela, 1 czerwca 2014

Ogłoszenie parafialne!!

Wiem, że długo mnie tu nie było ;c
Jednak jeśli ktoś czyta tego bloga i mu się podoba to ta informacja może go ucieszyć :)
WE WAKACJE BLOG POWRACA!
Jako, że teraz są poprawy i wgl to nie mam czau ;c
I spodziewajcie się zmian, jakie tutaj zajdą <3
Jeszcze raz bardzo was przepraszam za to moje zaniedbanie bloga a przede wszystkim Was :*
Kocham was!
Wasza Marcela ;3