poniedziałek, 23 grudnia 2013

Świąteczna jednorazówka!

To moja pierwsza jednorazówka!!
Pomysł zaczerpnęłam z filmu " Listy Do M" który polecam!! Świetna Polska komedia ;3
Chciałam żeby w tej jednorazówce byli wszyscy członkowie BTR a nie sam James ;)
 Zapraszam....
************************************************************************************
     Nazywam się Victoria Justice i mam 22 lata. Dzisiaj jest Wigilia, a ja leżę w łóżku i słucham radia. Nagle złapałam za telefon i zadzwoniłam do radia. Po kilku sygnałach pojawiłam się na linii:
( V: Victoria, S: spiker dop. aut)
S: Witaj, jak masz na imię? 
V: Victoria 
S: Co sądzisz o Świętach Bożego Narodzenia? 
V: Nie lubię Świąt ponieważ spędzam je sama. Rok w rok siedzę na kanapie z pudełkiem lodów truskawkowych i oglądam stare filmy. To właśnie w Wigilię zdechła mi moja ukochana kotka. Nie rozumiem dlaczego ludzie wierzą, ze właśnie w Wigilie spełniają się zazwyczaj marzenia, które i tak się nie spełniają. Nie rozumiem gdzie tu logika... 
S: To jakie są twoje marzenia? 
V: Proste i banalne. Chcę się zakochać tak jak na filmach i znaleźć wreszcie prawdziwą miłość! 
S: Miłość przychodzi z czasem. Czasem spotykamy ją na ulicy, czasem w kinie a czasem w pracy. Opowiem ci pewną historię. Był sobie mężczyzna, którego mieszkanie zalał sąsiad. Samochód nie chciał mu odpalić i wywalili go z pracy. W kieszeni miał 20 złotych. Poszedł do kawiarni i powiedział kelnerce, że mu się podoba. Ta mu mówi, że ma męża. Jej mąż podszedł do faceta i wywala mu z pięści w twarz. Facet zatacza się i upada. Podchodzi do niego kobieta, która się z niego śmieje. Chłopak patrzy na nią i widzi najpiękniejszą kobietę na świecie. Chłopak również zaczyna się śmiać. Podnosi się i postanawia wypić z dziewczyną kawę. Zakochują się w sobie a potem maja dziecko i żyją długo...
V: I szczęśliwie...
S: No nie do końca... ale marzenia się spełniają, nawet w najgorszy dzień twojego życia.Specjalnie dla ciebie piosenka "Love Me Love Me" -
V: Dziękuję - rozłączyłam się. Ubrałam rurki a do tego sweter. Włosy rozczesałam i rozpuściłam. Delikatny makijaż i byłam gotowa. Poszłam do kuchni i zjadłam szybkie śniadanie. Umyłam zęby i założyłam na nogi buty. Szybkimi ruchami ubrałam płaszcz i szalik. Zabrałam torebkę  i wyszłam z domu.
"Oczami Jamesa "
                  Skończyłem prowadzić audycję radiową i miałem już wracać do domu gdy zatrzymał mnie kolega:
- Stary nie to żeby coś ale wigilię raczej spędzisz tutaj.... - zaczął a ja wydarłem mu kartkę z ręki i spojrzałem na nią. Miałem prowadzić wieczorną audycję. Zgniotłem kartkę i poszedłem do szefowej:
- Emily, nie będę prowadzić wieczornej audycji! Są święta i chce je spędzić w domu z synem a nie tu w pracy!
- James, ludzie chcą cie słuchać i słuchają dlatego to Ty będziesz prowadzić wieczorną audycję - telefon szefowej zaczął dzwonić:
- Przepraszam muszę odebrać... - wyszedłem trzaskając drzwiami. Skierowałem się do wyjścia.
"Oczami Victorii"
                Szłam z Lizz do pracy:
- Ja bym nie wytrzymała gdyby moje pretensje i nie spełnione marzenia słyszało wielu ludzi, którzy o tej porze słuchali radia... - przyjaciółka spojrzała na mnie. Wzruszyłam ramionami. Było zimno a pod nogami trzeszczał śnieg:
- Kolejna wigilia spędzona w samotności... - jęknęłam
- Zawsze możesz przyjść do nas... - podsunęła mi Lizz:
- Nie ma takiej... - nie dokończyłam.
"Oczami Jamesa" 
                  Wyszedłem z budynku i ulepiłem śnieżkę. Rzuciłem ją ale ona trafiła w jakąś dziewczynę, która poślizgnęła się i upadła.
"Oczami Victorii"
                 Nagle w moją twarz trafiła śnieżka. Poślizgnęłam się i upadłam. Usłyszałam tylko krzyk Lizz i nagle coś mnie podniosło. Usłyszałam miły męski głos:
- Nic się pani nie stało? - zapytał
- Nic nie widzę! - pożaliłam się. Poczułam czyjeś palce na twarzy, które ścierały mi resztki śnieżnego pocisku z twarzy. Zamrugałam kilka razy aż wreszcie wróciła ostrość widzenia. Spojrzałam na twarz sprawcy tego wydarzenia. Uśmiechnęłam sie jak głupia:
- Przepraszam... - powiedział. Zatonęłam w jego czułym spojrzeniu:
- Przepraszam śpieszymy się... - Lizz złapała mnie za rękę i odciągnęła. Poszłyśmy w stronę galerii i weszłyśmy do sklepu z wypożyczalnia strojów. Weszłyśmy do pokoju dla personelu i przebierałyśmy się za pomocnice mikołaja.
"Oczami Jamesa"
                  Wszedłem do mieszkania. Odwiesiłem kurtkę na haczyk i ściągnąłem buty. Spokojnym krokiem wszedłem do salonu, w którym siedział mój syn i przeglądał coś na internecie:
- Mam złe wiadomości... - usiadłem obok Mattiego
- Musisz iść do pracy wieczorem? - zapytał
- Niestety tak...  - spojrzałem na niego przepraszająco - Bardzo się na mnie gniewasz?
- Nie gniewam się... większość ludzi będzie pracować w Wigilię... - spojrzałem na niego zdziwiony:
- No co? W telewizji i internecie o tym piszą... - wzruszył ramionami. Wstałem i zrobiłem sobie herbaty z cytryną. Wróciłem do salonu z gorącym kubkiem i usiadłem obok synka:
- Tato.. dlaczego nie znajdziesz sobie dziewczyny? - zakrztusiłem się herbatą. Spojrzałem na syna jakby właśnie przed chwila coś go uderzyło w głowę:
- Matty... - zacząłem - Kocham tylko ciebie i mamę...
- Ale czas najwyższy żebyś sobie znalazł dziewczynę nawet mama tak uważa! - Mama Mattiego zginęła w wypadku samochodowym gdy on miał 6 lat. Do tej pory nie znalazłem sobie kobiety, która dałaby ciepło matczyne chłopcu:
- Tato no spójrz! - pokazał na ekran laptopa - Możesz się umówić na randkę z tą panią i to na telefon! Większość ludzi umawia się teraz na randki przez internet! - jego wypowiedź i to co mi pokazał mnie przeraziło. Mój syn chciał mnie umówić z panienka na telefon. Zabrałem mu laptopa i wyciągnąłem telefon:
- Gdzie dzwonisz? -zapytał ciekawy:
- Do Chucka Norrisa żeby odciął szybko internet... - zadzwoniłem i odciąłem internet na kilka dni. Pogadałem chwilę z synem i ubraliśmy kurtki gdyż postanowiliśmy wybrać się do galerii na zakupy świąteczne.
"Oczami Victorii"
                   Przebrane za pomocnice Św. Mikołaja zabrałyśmy koszyki z lizakami i cukierkami i poszłyśmy na rozdawanie słodkości. Nasz kolega robił za Św. Mikołaja. Pewna matka podsunęła swoja córkę do niego gdyż mała dziewczynka się wstydziła:
- Dzieci to zło... - mruknął Carlos:
- Też tak uważam... - mała dziewczynka się odezwała i usiadła chłopakowi na kolanach - Dlatego na gwiazdkę chcę dostać prawdziwy pistolet! - klasnęła w ręce:
- Podobasz mi się młoda.. a jak dostaniesz ten pistolet  to pomożesz mi dopaść takiego jednego bachora który zapierdolił mi telefon? - zapytał.Matka jak to usłyszała to zabrała dziecko z kolan Carlosa i odeszła jak najdalej:
- Jak tak dalej będziesz gadać to wylecisz z tej roboty... - spojrzałam na niego karcąco:
- Mówisz tak bo tobie żaden pierdzielony dzieciak nie zakosił ci telefonu! - Carlos wstał z wielkiego fotela i podszedł do mnie:
- Kupisz sobie nowy.... - puściłam mu perskie oko:
- Dziewczyno! W tym telefonie miałam numer do zajebistej laski, która ma willę z basenem!
- Pamiętasz numer? - zapytałam rzucając mu mój telefon:
- Nie ale muszę wykonać telefon do innej laseczki, z którą się omówiłem na 12:00 - cmoknął mnie w policzek i oddalił się z moim telefonem. Wywróciłam oczami i poszłam na zaplecze po prezent dla Carlosa. Znalazłam pakunek i podeszłam do chłopaka:
- Wesołych Świąt... - wręczyłam chłopakowi prezent:
- Dzięki! - cmoknął mnie w policzek po raz drugi i otworzył pudełko -Nie ma co! Lepszego prezentu dostać nie mogłem!
- Oj tam.... jak tylko to zobaczyłam to pomyślałam o tobie... - kupiłam mu kule, w której Św. Mikołaj pieprzył jakąś panienkę. Carlos oddał mi telefon i wróciłam do rozdawania cukierków a on poszedł do jakiejś dziewczyny bo miał dwu godzinną przerwę.
"Oczami Carlosa"
                   Po kilku minutach dotarłem na miejsce. Zapukałem do drzwi. Otworzyła mi je moja piękność :
- Ktoś zamawiał Św. Mikołaja??
- No nareszcie... - złapała mnie za strój i wciągnęła do mieszkania zamykając drzwi nogą i całując mnie namiętnie. Szybkimi ruchami ściągnąłem kostium gdy dotarliśmy do sypialni. Pchnąłem Alexę na łóżko i sam na nie skoczyłem. Zacząłem całować jej brzuch, biust, szyję a następnie odnalazłem jej usta. Nagle poczułem jej dłonie na moim tyłku i po chwili nie miałem na sobie bokserek. Nie pozostając dłużny pozbawiłem ją koronkowych majtek. Nie czekając długo wszedłem w nią do końca a w pokoju rozległy się jej głośne jęki. Na początku wchodziłem w nią powoli aż postanowiłem zwiększyć tempo. Poczułem, że doszliśmy w tym samym czasie. Wystrzeliłem w nią moim ładunkiem i opadłem obok niej. Nie było mi dane długo odpocząc gdyz usłyszeliśmy dxwięk otwieranych drzwi wejściowych:
- Kochanie jesteś w domu?! - Alexa zerwała się z łóżka i zaczęła się szybko ubierać.Ja też zaczałem ubierać sie jak najszybciej:
- Tak! Już do ciebie idę! - gdy skończyłem się ubierać w ekspresowym tempie otworzyłem okno i wszedłem na parapet a potem na rynnę:
- Musimy to powtórzyć - krzyknąłem na tyle głośno by Alexa mnie usłyszała. Nagle rynna zaczęła się rozwalać pod moim ciężarem i nim zdążyłem jakoś zareagować poleciałam do tyłu trzymając się kurczowo rury. Na całe moje szczęście rynna była długa i oparła się o płot przez co zawisłem w powietrzu kilka centymetrów nad ziemią. Usłyszałem śmiech dzieciaków. Spojrzałem na nie:
- Tak to jest jak nie ma kominów.. - doprowadziwszy się do porządku  poszedłem w stronę galerii. Zaraz skończy mi się ta przerwa.
"Oczami Jamesa"
                Przechadzałem się właśnie po empiku z Mattim gdy nagle chłopak podał mi jakąś książkę, na której okładce była twarz jakiejś dziewczyny:
- Tato zobacz ta jest ładna...
- Dałbyś już spokój... odłóż książkę i chodź.... - zobaczyłem jakąś książkę i zacząłem ja przeglądać. Gdy skończyłem spojrzałem w bok i nie było przy mnie mojego syna. Zacząłem rozglądać się gorączkowo i biegać po sklepie. Wybiegłem ze sklepu i spojrzałem na środek wielkiego korytarza gdzie była choinka, wielki fotel, na którym siedział Mikołaj i dwie Mikołajki z czego z jedną rozmawiał mój syn:
- Matty! - podbiegłem do niego:
- Cześć tato! Zobacz, może tą pa... - zakryłem mu usta dłonią i spojrzałem na dziewczynę:
- Cześć... - uśmiechnąłem się. Jak się okazało Mikołajka, z którą rozmawiał mój syn to była dziewczyna która dostała ode mnie śnieżką:
- Hej... - uśmiechnęła się delikatnie - Mam nadzieję, że nie ma pan przy sobie żadnej śnieżki...
- Znacie się.... - zdziwił się Matty
- Można tak powiedzieć... twój tata nie ma za dobrego cela jeśli chodzi o rzucanie śnieżkami...
- Może jednak ma dobrego cela jeśli poznał taką laskę jak pani... - chłopiec skrzyżował ręce na piersi i pokiwał z uznaniem głową. Myślałem, że go tam zaraz zamorduję:
- Dzięki za.. komplement?
- Nie ma sprawy...
- My już musimy iść... - złapałem chłopca za rękę i odeszliśmy w bok:
- Co ty wyprawiasz? - zapytałem go:
- No co?! Ona jest ładna i fajna! Zaproś ja do nas na kolację!
- Jaka dziewczyna się zgadza przyjść na kolację wigilijną do kogoś obcego w dodatku faceta z dzieckiem?
- 5/6 dziewczyn nie umawia się na randki z obcymi facetami...
- 5/6 - prychnąłem
- Tato! Idź i ją zaproś! Co ci szkodzi?
- No dobra... po za tym za dużo oglądasz seriali.. - wróciłem się do miejsca, w którym była dziewczyna.
"Oczami Victorii"
                         Rozdawałam cukierki gdy nagle podszedł do mnie mój szef :
- Victoria mam do ciebie pytanko...
- Tak szefie?
- Podobno nie masz planów na dzisiejszy wieczór a moi starzy chcą żebym na Wigilię przyprowadził swoja dziewczynę i pomyślałem że poszłabyś ze mną? Dostaniesz podwyżkę...
- Podwyżkę?
- Oczywiście...
- No dobrze... - wzruszyłam ramionami
- Przyjadę po ciebie o 19.00 - poszedł. Dzisiejszy dzień zapowiadał się ciekawie. Obróciłam sie i wpadłam na faceta od śnieżki:
- Przepraszam.. chciałem zadać ci tylko jedno pytanie... Nie chciałbyś przyjść do nas na kolację?
- Bardzo chętnie ale mam inne plany... - chłopak się zasępił
- Rozumiem i przepraszam, że przeszkadzam ci w pracy.. - obrócił się na pięcie i poszedł. Jak na razie nie było żadnych dzieciaków wokół Carlosa więc poszłam i usiadłam mu na kolanach:
- Chyba mnie pojebało...
- Co jest?
- Poznałam dzisiaj zajebistego faceta tyle, że ma syna i zaprosił mnie na kolację ale ja odmówiłam bo nasz szef poprosił mnie wcześniej żebym poszła z nim na wigilię do jego rodziców i da mi podwyżkę... - urwałam bo zabrakło mi powietrza:
- Oj tam.. nie ten to inny...spójrz na mnie... zaliczyłem w tym miesiącu tyle panienek, że czuje się jak Święty Mikołaj w przedszkolu! - uśmiechnął się szeroko. Próbowałam powstrzymać wybuch śmiechu ale nie powstrzymałam chichotu.
                       Skończyłyśmy pracę. Musiałam tylko odwiedzić jedno mieszkanie i wręczyć jakimś dzieciakom prezenty. Zapukałam do drzwi ale nikt mi nie odpowiedział. Nagle otworzyły się drzwi za mną:
- Ooo! Pani Mikołajka!
- Matty? - zapytałam podchodząc do chłopca.
- Wiedziałem, że pani przyjdzie! Szkoda, że tata poszedł do pracy ale poczekamy na niego prawda?
- A... ale ja nie przyszłam do twojego taty.. - powiedziałam smutnym tonem:
- Nie poczeka pani ze mną na niego? Nie chcę być sam...
- No dobrze... - weszłam do mieszkania. Ściągnęłam kurtkę i kozaki. Stojąc tak w swetrze i jeansach w korytarzyku spojrzałam na malucha:
- Ale fajnie, że pani tu jest!
- Poczekaj muszę wykonać jeden telefon - wyciągnęłam komórkę i wybrałam numer szefa:
(V: Victoria, Sz: Szef)
V: Dzień Dobry szefie niestety muszę odwołać to pójście z panem na kolację...
Sz: Dlaczego? 
V: Wypadło mi niespodziewana sprawa i nie mogę z panem iść... muszę zaopiekować się dzieckiem przyjaciela, który musiał iść do pracy i nie mogłam mu odmówić... przepraszam... 
Sz: No nic trudno.. dzięki za telefon... 
Spojrzałam na chłopczyka, który pociągnął mnie za rękę do kuchni:
- Zrobimy ciasteczka?
- Jasne... - zaczęliśmy nasze wypieki. Polubiłam tego chłopca, jest naprawdę sympatyczny. Potem chłopiec poszedł się wykąpać i gdy już leżał w łóżku czytałam mu bajkę. W pewnym momencie ocy zaczęły mi się zamykać i zasnęłam.
 "Oczami Logana"
           Dostałem telefon od Victorii, że nie może iść ze mną na tą kolację. Postanowiłem jednak wyjawić rodzicom wreszcie prawdę. Wsiadłem do samochodu i pojechałem do domu. Wszedłem do mieszkania i poszedłem o salonu gdzie siedziała moja dziewczyna, która za miesiąc miała urodzić mi dziecko:
- Cześć kochanie... - pocałowałem ją
- Cześć... - uśmiechnęła się:
- Ubieraj się.. jedziemy do moich rodziców na Wigilię... - Miranda spojrzała na mnie wielkimi oczami. Wiem, że powinienem był powiedzieć rodzicom że mam dziewczynę, która w dodatku urodzi im wnuka ale bałem się! Dlatego poprosiłem Victorię o to żeby poszła ze mną na tą kolację ale teraz wiem, że to była zła decyzja. Dobrą decyzją jest powiedzenie prawdy rodzicom i przedstawienie im Mirandy.
             Moja dziewczyna ubrała się i pojechaliśmy do moich rodziców. Weszliśmy do domu po cichu. Zostawiłem Mirandę w korytarzy, która miała wejsć do pokoju na mój znak:
- Cześć mamo, cześć tato! - przywitałem się:
- Synku! - mama mnie przytuliła
- To dla ciebie.. - dałem jej prezent:
- Czekoladki.. - powiedziała
- Z Brukseli! - mrugnąłem okiem. Mama się uśmiechnęła - Słuchajcie - zacząłem - Jest coś o czym wam nie mówiłem. Mam dziewczynę ale jest jeszcze coś. Ona jest.. a zresztą.. sami zobaczycie. Wróciłem na korytarz. Złapałem Mirandę za rękę i razem, trzymając się za ręce weszliśmy do pokoju. Moja mama ze zdziwienia upuściła czekoladki. Poczułem, że robi mi się gorąco. Mama spojrzała na mnie a potem na brzuch Mirandy. Wreszcie podeszła do mojej dziewczyny i ją przytuliła:
- Witamy w domu..- powiedziała.
"Oczami Kendalla
                Dzisiaj Wigilia. Jechałem właśnie samochodem drogą a po obu stronach był las. Zimowy krajobraz miał coś w sobie magicznego nie powiem ale śnieg był bardzo niebezpieczny. Tak jak lód. Jechałem właśnie do rodziców na Święta. Moi bracia już tam byli. Po jakiś dwóch godzinach jazdy samochodem dojechałem na miejsce. Przywitałem się ze wszystkimi i razem z braćmi udaliśmy się na strych w poszukiwaniu jakiegoś kartonu z rzeczami o jaki prosiła nas mama:
- Kendall? - zaczął Kevin - Kiedy Ty znajdziesz sobie dziewczynę?
- Kiedy Ty znajdziesz sobie dziewczynę? - przedrzeźniałem go:
- A tak na poważnie? - dołączył się Kenneth. Westchnąłem:
- Wszystkie okazały się tymi nie właściwymi... 
- A kiedy się ostatnio no wiesz....
- Miesiąc temu.. - nie miałem najmniejszej ochoty opowiadać braciom o moim życiu seksualnym:
- Serio?! - powiedzieli równocześnie:
- Nie mam zamiaru opowiadać wam o moim życiu seksualnym jasne? - znalazłem ten cholerny karton i poszedłem zanieść go mamie. Położyłem karton na stole i zawróciłem. Poszedłem do salonu i włączyłem jakiś film. Patrzyłem tępo w TV i myślałem o Katelyn. Jakaś część mnie wciąż ją kochała:
- Stary, Ty na serio zacząłeś oglądać francuskie romansidła? - po obu moich bokach usiedli bracia:
- Co? Gdzie? jak? - zdezorientowany rozejrzałem się po pokoju:
-  Czyżby nasz mami synek wspominał swoje upojne chwile ze wszystkimi byłymi??
- Nie nazywaj mnie mami synkiem.. - warknąłem. Czy oni nie dadzą mi już świętego spokoju - I wcale nie wspominałem swoich upojnych nocy...
- Bo wcale ich nie było...
- Skąd wiesz? - zapytałem - Pod łóżkiem siedziałeś??
- Nie.... to jednak jakieś były?
- Były.. - pokiwałem głową patrząc na okno, za którym padał śnieg - Zbyt wiele...
 "Oczami Jamesa"
                  Gdy wróciłem do domu była godzina 22:00. Światło, było włączone w pokoju Mattiego. Wszedłem by wyłączyć lampkę i to co zastałem mnie zszokowało. Koło mojego syna leżała dziewczyna, którą trafiłem śnieżką. Mój syn się do niej przytulał a dziewczyna trzymała w ręce książkę z bajkami. Nagle dziewczyna otworzyła oczy i spojrzała na mnie:
- Przepraszam, przyszłam do jednego z mieszkań wręczyć prezent i tych ludzi nie było i na korytarzu pojawił się Matty i poprosił mnie żebym z nim została... - mówiąc to wstała. Zgasiłem lampeczkę i wyszliśmy z pokoju:
- Tak w ogóle to mam na imię James
- Victoria... - posłałam mu uśmiech. 
- Dziękuje, ze mimo wszystko zostałaś... 
- To drobnostka... ja już pójdę... - facet złapał mnie za rękę i pociągnął tak, że wylądowałam w jego ramionach. Nasze nosy się stykały a usta dzieliły marne centymetry. Po chwili nasze usta złączyły się w pocałunku. Najpierw delikatnym a potem coraz bardziej namiętnym. Podskoczyłam i owinęłam się nogami w pasie chłopaka. Mężczyzna  zaniósł mnie do sypialni i położył na łóżku. Zjechał swoimi pocałunkami na moją szyję gdy w tym czasie ja rozpinałam jego koszulę  by po chwili podziwiać boski tors. Nawet nie zauważyłam kiedy nie miałam na sobie swetra. Pocałowałam chłopaka w usta a moje dłonie powędrowały do guzika od jego spodni. Chłopa w tym samym czasie rozpinał moje spodnie i ówcześnie pozbawiając mnie stanika. Westchnęłam. Chłopak zaczął całować mój biust i brzuch. Pozbawił mnie majtek. Nie chciałam pozostać mu dłużna więc pozbawiłam go białych bokserek w czerwone prezenciki. Owinęłam go jedną nogą w pasie i podniosłam swoją dolną partię ciała tak by dotykała jego krocza dając mu do zrozumienia jak bardzo jestem spragniona. I czekam aż wreszcie we mnie wejdzie. Gdy chłopak włożył we mnie swojego penisa przejechałam mu paznokciami po plecach i stłumiłam jęk. Nie mogłam zapomnieć, że w pokoju obok śpi dziecko. By nie było słychać moich jęków przygryzłam kołdrę. James wchodził we mnie powoli aż wreszcie poczułam, że dochodzę. Nagle James zaczął postękiwać po cichu więc zaraz miał we mnie wystrzelić jego sperma. Gdy poczułam w sobie nasienie jęknęłam przeciągle, ale mój jęk zdławiła kołdra. Wbiłam paznokcie w ramię chłopaka, który po chwili leżał obok mnie zlany potem. Uśmiechnął się do mnie i pocałował. Nakryliśmy się kołdrą i wtulona w Jamesa zasnęłam.
*Rano*
"Oczami Victorii"
                   Spałam sobie smacznie wtulona w chłopaka. Chyba jednak polubię Święta:
- Wstawajcie!! - po łóżku, na którym leżeliśmy zaczął skakać Matty. Zasłoniłam się szczelniej kołdrą:
- Matty... - zaczął zaspany James - Możesz wyjść?
- Mówicie tak jakbym nie wiedział co robiliście - oburzył się chłopczyk - Połowa par sypia ze sobą na pierwszych randkach...
- Jeśli nie wyjdziesz w ciągu minuty to odetnę ci telewizje... - chłopczyk spojrzał i na Szatyna i posłusznie wyszedł - Nareszcie wyszedł... - facet pocałował mnie w usta. Jak na mój gust za krótko:
- Przeraża mnie jego wiedza...
- Nie tylko ciebie.... - mruknął i zaczęliśmy się śmiać. Ubraliśmy się i poszliśmy do kuchni trzymając się za ręce. Spełniły się moje marzenia i naprawdę polubiłam Święta....
************************************************************************************
Chciałabym wam życzyć Wesołych Świąt. By wasze marzenia się spełniły i żeby Św. Mikołaj przyniósł wam mnóstwo prezentów i pełno słodyczy :*
Pozdrawiam was ;*
Marcela ;*